Praca w domu jest trudniejsza. Niby mam spokój, nikt mi nie przeszkadza (poza kotem, który lubi siedzieć na tablecie, gryźć nici introligatorskie i zrzucać przedmioty ze stołu). Z drugiej strony konieczność zmieniania małego pokoju dziennego w biuro, studio fotograficzne, pracownię introligatorską i bóg wie co jeszcze jest dosyć kłopotliwe. To wszystko sprawia, że trudno mi wybrać, gdzie wolę pracować. Zdarza mi się przyjść do pracy wcześniej, żeby popracować w agencji (tablet Intuosa i rozsądnych rozmiarów monitor to niezaprzeczalne zalety), ale też biorę czasem pracę do domu, żeby móc pomyśleć w skupieniu.
Nie raz i nie dwa zdarzało mi się marzyć ze znajomymi o fajnej przestrzeni, w której różni ludzie mogliby pracować: pomagać sobie nawzajem, ale nie przeszkadzać. Zawsze w takich chwilach przywoływaliśmy nowojorskie Studio Mates. Od paru lat w Polsce rozkwitają takie przestrzenie co-workingowe pod takimi hasłami jak FabLab czy Hackerspace. A w Krakowie buduje się Wytwórnia. Jestem niesamowicie podekscytowana. Ma być wspólna przestrzeń, profesjonalne wyposażenie (drukarka 3D!) będzie współpraca, warsztaty, promocja twórców i wejście na karnet. Może wyrośnie mi pod bokiem idealne miejsce do pracy?
Bardziej rzeczowe informacje i wypowiedzi założycieli są tutaj.
Zdjęcie podprowadzone stąd. |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz