Problem polegał na tym, że wprowadziłam się z Arturem, więc książek było dwa razy więcej, w dodatku miały różnych właścicieli. Co robić? Połączyć księgozbiory? Trzymać swoje rzeczy osobno? Kto ma prawo do półki na wysokości wzroku? Co zrobić z książkami pożyczonymi? Gdzie trzymać książki, które są w ciągłym ruchu (słowniki, tzw. reference books i książki aktualnie czytane).
Strategii segregowania książek jest mnóstwo. Najbardziej kusząca jest taktyka kolorystyczna, którą widziałam nawet ostatnio u Aldony. Może kiedyś się na niego skuszę, ale na początek zdecydowaliśmy się na podział pionowy szafy na książki. Zaanektowałam prawą połowę i w ramach mojego wycinka starałam się zaprowadzić jakiś porządek: poezja razem (przy okazji powstał ładny biały blok, bo u mnie poezja to głównie wydawnictwo A5), powieści razem, razem teksty naukowe i specjalna półka na książki pożyczone. Wytrzymaliśmy tak może kilka miesięcy, potem książki zaczęły się mieszać. Coraz więcej książek zaczęło wymykać się na drugą połowę. W tej chwili już tylko po skrajnej lewej i po skrajnej prawej stronie stoją książki jednego właściciela, ale górna półka wyłamuje się i z tej zasady. Zaczyna nas ogarniać chaos.
Pewne decyzje wymusza na nas złośliwość rzeczy martwych. Złośliwa okazała się półka z IKEA, która zawalona przeze mnie kolorowymi magazynami zaczęła się uginać i odsuwać od ściany. Przykręciliśmy na nowo i zapełniliśmy paperbackami na lekkim, pulpowym papierze. Okazało się, że z jednym wyjątkiem są to książki brytyjskie i amerykańskie. Dlaczego u nas nie ma tego (bardzo sensownego) zwyczaju wydawania lekkiego paperbacka dla książek dobrze przyjętych już na rynku?
Ostatnim bastionem porządku są powieści graficzne i moje książki branżowe. Leżą sobie oddzielnie na komodzie i nic nie jest w stanie zburzyć tego ładu.
A jak Wy segregujecie swoje książki? Kolorystycznie? Tematycznie? Po rozmiarze?
Zdjęcia kota (telefonem) zrobił Artur. Kot nazywa się Rysia. |
Staraliśmy się gatunkami i jego odmianami. Swoją półkę miała fantastyka, kryminał, reportaż, przewodni, beletrystyka, klasyka, słowniki, albumy, poezja i inne. Po mniej więcej 1 500 woluminach zaczęło się to troszkę psuć...
OdpowiedzUsuńAha i jest jeszcze jedna półka: „kolejka książek do przeczytania” :)
Moje książki nie dają się uporządkować, bo są w czterech różnych domach/mieszkaniach. Czasem poruszają się grupami, ale ta, którą uda mi się wyłapać z grupy na stałe jest zwykle najsłabsza.
OdpowiedzUsuńJak szłam na studia to miałam nadzieję, że pewnego dnia będzie mnie stać na jedną, wielką bibliotekę, ale krakowski rynek nieruchomości przekonał mnie, że mam większe szanse zostać baletnicą w "Balszoj" niż kupić dwupokojowe mieszkanie.
Za to tak w ogólności, uporządkowanie kolorami wydaje się super. Nie lubię jak książki leżą niechciane i zapomniane, a przy takim uporządkowaniu zawsze przypomnę sobie stare tytuły przy okazji szukania czegoś podobnego kolorem. Na stronie niżej jest jedno zdjęcie z półkami i psem, które ma dobre kolory w dobrej proporcji, ale jest też Karl Lagerfeld, który ma książek po sufit:
http://vanesarey.com/chic-cheap-and-cheerful-bookshelves/
The Selby robi zasadniczo nieprzyzwoicie fajne zdjęcia wnętrz, tu jest jeszcze jedno z Karlem: http://theselby.com/media/4_2_09_karl_lagerfeld067491.jpg
UsuńTańczenie w Bolszoj odradzam, ostatnio była jakaś afera z prostytucją. Mieszkaniem się nie martw, jak już będziesz prokuratorem wojskowym albo kimś fajniejszym, to na pewno będziesz mogła sobie pozwolić na biblioteczkę a la Karl :)
Kategorie plus rozmiary: w starym domu miałem nierówne ściany i stawianie ciężkich elementów na górnej półce niebezpiecznie zmieniało środek ciężkości. Teraz ściany są już proste, ale zboczenie pozostało i wszystko co opasłe siedzi na dole, choćbym miał po to sięgać trzy razy na dzień.
OdpowiedzUsuńUkład kategorii wysunął książki historyczne na wysokość wzroku - po prostu najwięcej mam pośród nich publikacji najsolidniej wydanych.
Kapitalny blog.
Moje chwilowo w pudle czekają na przewózkę, część już w Krakowie obok Inkwizytorowych, ale jeszcze czekają wszystkie na jakiekolwiek ułożenie ich. Nie ma co, jak nie przemyślimy sprawy, to będziemy szaleć, zapanuje chaos i anarchia i już nigdy nigdy nie znajdziemy żadnej książki! ;)
OdpowiedzUsuńMuszę dodać, że utrzymanie książek w porzadku kolorystycznym to olbrzymie wyzwanie! Już piętrzy mi się obok kolorystycznie raz ułożonej szafy góra książek niewpasowanych w ów porządek (inna rzecz, że już się nie mieszczą po prostu na półkach).
OdpowiedzUsuńświetny blog!
OdpowiedzUsuńGratuluję!!!
u mnie książkowy rozgardiasz :(
genialny artykuł!! ja nie mogę kompletnie ogarnąć książek, tym bardziej, że mam je w różnych miejscach, a nawet niestety wiele w pudłach :(
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że co ułożę książki na półkach (dzielę je tematycznie, ale istotnym warunkiem jest wysokość książki) to mam wrażenie, że jest bez sensu i najchętniej wszystko bym zmienił. Ale ruch następuję w obrębie jednej, dwóch półek.
OdpowiedzUsuńTen poważny problem porusza Anne Fadiman w swojej cudnej książce "Ex libris. Wyznania czytelnika" (Znak wznowił ją w 2010 roku. Polecam). Ona przede wszystkim poświęciła uwagę "Zaślubinom ksiegozbiorów", co jest kwestią niebagatelną, gdy prócz serca łączą się i biblioteki.