Delibrium  ❦ 
blog Kariny Graj poświęcony książkom, drukarstwu oraz rzeczom pięknym. Z wyraźnym upodobaniem do typografii klasycznej oraz rzemiosła.

środa, 11 listopada 2009

Bhagawadgita

Czas jakiś temu szukałam na Allegro przekładu „Bhadawadgity” — ważnego sanskryckiego tekstu, filozoficznej partii jednego z epo­sów. Chodziło mi o któryś z dwóch w miarę dostępnych przekładów współ$shy;czes­nych. Zupełnie przypadkiem natrafiłam jednak na przekład starszy, dla historii indologii bardzo ważny, którego autorem jest Fran­ciszek Michalski. Jego tłumaczenie po raz pierwszy ukazało się w 1910, zaś wydanie, na które natrafiłam jest trzecim z kolei (z 1927).

karta tytułowa

wstęp

rozkładówka

Wydanie nie powala na kolana, ale jest bardzo przyjemne. Poręczny format 18,8x13cm, twarda oprawa. Czytelny krój pisma, znaczna inter­linia, dające dużo światła marginesy i piękny papier — to wys­tar­czy, żeby książkę czytało się dobrze.

Są dwa dodatkowe smaczki — po pierwsze, śliczna rycina na karcie są­sia­dującej z tytułową, po drugie, świadomość, że książeczka wyszła w dzie­sięciu egzemplarzach na papierze czerpanym.

ilustracja: bitwa Pandawów z Kaurawami

papier i liczba egzemplarzy

Na zakończenie cytat z dzisiejszego referatu Tomasza Bier­kowskiego na Kraktypo: „Dobra typografia wprowadza w dobry nastrój”.

wtorek, 14 lipca 2009

Historia Prus

„Geschichte des Preussischen Staates” z końca XIX wieku (1891) wygrzebał mój kuzyn wśród stosów makulatury. Oprawiona w gru­baśny karton, z tłoczonym grzbi­etem i wyklejką z motywem orła pruskiego naprawdę robi wrażenie.

grzbiet

wyklejka z orłem pruskim

karta tytułowa

Jak głosi karta tytułowa tomiszcze zawiera 17 kolorowych tablic, 7 do­dat­ko­wych, sztywnych kart, 92 wkładki i około 400 ilustracji obok tekstu. Nie wszystko się zachowało. Z kolorowych kart pra­wie wszystkie zostały wyrwane, przetrwał tylko książę Fry­deryk (może nie cieszył się zbyt wielką popularnością po­tom­nych).

kolorowy portret księcia Fryderyka

Poza tym tomiszcze jest pełne grafik — wprost raj dla miłośników mie­dzio­ry­to­wej ilustracji naukowej. Wiele z nich to kopie znanych dzieł (jest m.in. ilus­tra­cja odwzorowująca bordiurę i inicjał Łukasza Cranacha. Do tego każdy roz­dział zakończony jest winietką (najczęściej również kopią z jakiegoś mis­trza). Tekstowi towarzyszą też kolorowe mapy.

kopia z Cranacha

przedstawienia miast

wojskowi

winieta z Fryderykiem Wilhelmem IV

konni

winieta z armatką

winieta z nagrobkiem

mapa

mapa

Moim ulubionym ele­men­tem są inicjały — jeden z nielicznych kolorowych elementów w książce. To również kopie ze znanych dzieł (pojawia się tu m. in. inicjał z Biblii 42-wierszowej). Ich układ nie jest przypadkowy: pierwszy rozdział otwiera inicjał jede­nastowieczny, później następują kolejne, których wiek jest starannie dopasowany do opisywanej epoki.

iniecjał z Biblii 42-wierszowej

Podobna logika rządzi estetyką kart tytułowych poszczególnych rozdziałów.

Prawdziwym specjałem są jednak dodatkowe wklejki z pano­ramicznymi ilustracjami i innymi schematami, które nie mieszczą się na karcie standardowego formatu.

Prócz tych wszystkich estetycznych walorów książka ma także wartość naukową: wiele w niej kopii dokumentów, często z trans­literacją i tłumaczeniem.

Zostaje jeszcze czcionka — piękny gotyk pełen ligatur. Ale jemu należałoby poświęcić osobną notkę.

środa, 1 lipca 2009

Chimera

Znaleziona jakiś czas temu w antykwariacie na Stolarskiej. Z okładką mojego ukochanego Józefa Mehoffera (w środku jeszcze dwie grafiki jego autorstwa). Większość grafik projektował Edward Okuń, jedna to przedruk z Edwarda Burne-Jonese'a. Najbardziej cieszy mnie fakt, że wszystkie składki (z wyjątkiem pierwszej) są nieporozcinane ─ czeka mnie przyjemność rozrywania ich nożykiem. Niestety, w kilku ostatnich kartach myszy wygryzły dziury─ tekst pozostał nienaruszony, myszy zadowoliły się zjedzeniem światła.

okładka: Vita somnium breve Mehoffera

Król Kofeuta

nierozcięte składki

Maria Komornicka

przekład d'Annuznia i grafika Burne-Jonse'a

Edward Burne-Jones

myszy zjadły światło

Wszystkie numery tego ślicznego czasopisma obejrzeć można na stronie Biblioteki ILP i IKP UW.

Tytułem wstępu

Pozazdrościłam Tuliuszowi jej książkowego bloga i postanowiłam zacząć pisać własny. I oto jestem.