Przedostatnia wystawa w Fundacji ZNACZY SIĘ przed jej zamknięciem na wakacje związana była z czeskim dizajnem. Książki tam prezentowane można było oglądać tylko tego jednego dnia, później ruszały w dalszą podróż. Czeskie projektowanie ma w branży status niemal legendarny (pamiętacie wpis Johna Boardley'a na ILT?). O wystawie nie ma sensu się szerzej rozpisywać: jak zwykle dobrze zorganizowana przestrzeń i tematyczny bufet. Jedyne, czego brakowało, to większa ilość białych rękawiczek, żeby można swobodnie przeglądać książki. A jeśli o książkach mowa, to dwójka moich faworytów:
Różne papierowe zjawiska były też elementem dekoracyjnym i pałętały się po całej wystawie. Nic szczególnie trudnego (gołębia też potrafię zrobić), ale wyglądało naprawdę dobrze.
I faworyt numer dwa (skojarzenia z moim „Artes”!):
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz