Jestem prawdziwą szczęściarą, bo na Targach Wiedzy Graficznej, które odbyły się dwa tygodnie temu w Warszawie (zacna impreza), udało mi się dostać na warsztaty z Fajnymi Chłopakami (to ci, co stoją za marką Pan tu nie stał).
Program głosił, że tematem jest „vintage printing”. W praktyce okazało się, że chodzi o dwie tradycyjne metody – sitodruk i hot stamping. Uczestnicy warsztatów poznawali je w trakcie produkcji własnego notesu. Sitodruk urzekł mnie na tyle, że rozważam prowadzenie dalszych eksperymentów na własną rękę. Na warsztatach nauczyłam się przede wszystkim, jak istotne w tej technice jest odpowiednie przygotowanie matrycy. Na traktorach (fotka poniżej) bardzo wyraźny jest efekt rastra. Problemu tego nie było z drukami, które opierały się na mniej skomplikowanych wzorach, które miały także i ten plus, że dziurki w folii o wiele mniej się zapychały.
Po przygotowaniu sitodrukowej wewnętrznej strony okładki metodą hot stampingu tłoczyliśmy stronę zewnętrzną. Fajne Chłopaki wyjaśniły, że odbitka może być niedoskonała (folia często przylepiała się do matrycy albo słabo odbijała), ale to nie szkodzi, bo konwencja i dobór materiału (szara tektura) pozwalają te niedoskonałości wybaczyć. Inaczej byłoby, gdybyśmy drukowali na papierze kredowym, bo on wymaga druku wysokiej jakości.
Na koniec zszywaliśmy blok i okładkę znaną mi już metodą na trzy dziurki. Co mnie jednak zaskoczyło, to zrobienia dziurek wykorzystaliśmy… wiertarkę. Potem gilotyna, przycinanie rogów, doczepianie gumki i voila.
Delibrium ❦
blog Kariny Graj poświęcony książkom, drukarstwu oraz rzeczom pięknym. Z wyraźnym upodobaniem do typografii klasycznej oraz rzemiosła.
Łooo! :-D
OdpowiedzUsuńTen raster na traktorach całkiem nieźle wygląda :) Ja bezpiecznie poszalałam z innymi wzorami xD
OdpowiedzUsuń