Z gratulacjami dla tych, którzy pomyślnie przeszli sąd skorpukowy oraz z dedykacją dla tych, którzy dopiero przed sobą mają polowanie na niedźwiedzia ze Stali.
Swojego czasu na półkach u bukinistów na dworcu można było znaleźć co najmniej kilka egzemplarzy „Legendy Młodej Polski” Stanisława Brzozowskiego w kuszącej, pełnopłóciennej oprawie. Teraz jest tych egzemplarzy na pewno mniej, co najmniej o jeden, ten, który znalazł się u mnie. Jak głosi notka na ostatniej stronie książki, jest to reprint z lat sześdziesiatych drugiego wydania (1919), które zdobił Jan Bukowski (zobacz też to i to).
Niesamowicie podoba mi się to haczykowate i zadziorne „h”!
Każdy rozdział otwiera osobna karta, na której złożony ozdobnymi wersalikami tytuł otoczony jest ramką. Niestety, kilka wzorów się powtarza. Estetyka zresztą jest zupełnie młodopolska, mnie najbardziej kojarzy się z takimi stronicami „Chimery”, jak ta.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz