John Tennieli jego wiktoriańskie postaci z wielkimi głowami |
Przez długi czas dziewiętnastowieczne ryciny stanowiły dla mnie wzór rysunku, były dla mnie jak akademizm dla osiemnastowiecznych studentów malarstwa. Zmagałam się z piórkiem i tuszem, żeby stworzyć podobny efekt. Z czasem oczywiście mi przeszło, ale dziwny respekt dla ilustracji Tenniela pozostał.
Dlatego wydanie Alicji z pracami Tove Jansson odebrałam niemal jak profanację – trochę jak wydania Małego Księcia z ilustracjami innymi niż w oryginale. Zaprzyjaźniony Futuronauta pracował w tym czasie w Bonie, więc i ja zaglądałam tam częściej, co pewien czas rzucając okiem na tę dziwną Alicję, w której Królik wygląda jak Ryjek, a Kapelusznik jak Włóczykij. W końcu kupiłam. Teraz nie mogę się napatrzeć. Jest w rysunkach Jansson to za co zawsze kochałam Sempego: te drobne niuanse w minkach postaci (u niego – chłopców z Mikołajka, u niej – wszystkich tych rozkosznych zwierzątek). Niby dwie kreski na krzyż, ale jak precyzyjnie postawione!
Polubiłam też format. Mała książeczka jakimś cudem (to znaczy cudem składu) się rozrosła. Mam więc teraz swoją Alicję dla dorosłych. A może kiedy się zestarzeję i stetryczeję, to„moją” Alicją stanie się jakieś wydanie z ilustracjami Mervyna Peake’a?
Mervyn Peake i jego groteskowe (acz pocieszne) stwory w mrocznym świecie |
Karina trafiłaś w sedno z ilustracjami Jansson - pare kresek a tak dobrze czytelne emocje postaci :-)
OdpowiedzUsuń