Trochę głupio tak o sobie, ale obiecałam Tulikowi notkę autopromocyjną. Skoro jestem już obronioną edytorką, to mogę się pochwalić, cóż takiego udało mi się obronić. Nie ma literówek w dziwnych miejscach, nic strasznego w druku się nie sypnęło, register zachowany, tylko oprawę planowałam trochę inną, ale i tak jest w porządku. No i cudowny papier w kolorze chamois. Na przyszłość powinnam jeszcze tylko zapamiętać, żeby nie wysyłać plików do drukarni o drugiej nad ranem. Czasem naprawdę lepiej się przespać i spojrzeć świeżym okiem.
no! ♥
OdpowiedzUsuńa, i pdfa poproszę.
Dzielna dzielność! Mi się nie chciało ;-) (aczkolwiek za moich czasów nie było na edytorstwie lic-połówek).
OdpowiedzUsuńl.
Przebezkit!
OdpowiedzUsuńŚliczność, piękność! Tez poproszę pdfa, zapewne czegoś ciekawego się dowiem :D
OdpowiedzUsuńGratulacje, świetnie to wygląda :)
OdpowiedzUsuń