Delibrium  ❦ 
blog Kariny Graj poświęcony książkom, drukarstwu oraz rzeczom pięknym. Z wyraźnym upodobaniem do typografii klasycznej oraz rzemiosła.

środa, 12 października 2011

Ø czy Ö?

Nie każde miasto może poszczycić się typografią przestrzeni publicznej na miarę Berlina. Oslo ma swoje problemy, które wiążą się z historią i ję­zykiem. Czy­tel­nicy komiksu Scandinavia and the World pamiętają za­pewne odcinek o diakrytykach.

Poniższe zdjęcia przedstawiają tę samą nazwę ulicy, lecz zapisaną różnie po dwóch jej stronach. Tylko znak z pierwszej tablicy zaliczany jest do nor­wes­kiego (a także i duńskiego) alfabetu. Drugi znak występuje m.in. w alfabecie szwedzkim. Oba znaki reprezentują jednak ten sam dźwięk: dyftong oe.




Genezy litery ø (to również jej nazwa, choć czasem mówi się też o ”prze­kreś­lo­nym o”) podaje się zwykle dwie. Zgodnie z pierwszą jest to li­ga­tura, w której poprzeczka litery e staje się ukośną kreską przechodzącą przez o. Wy­jaś­nie­nie dru­gie wy­ma­ga wędrówki przez Niemcy i Szwecję. W Niemczech dyftong ten zapisywano przez dodawanie małego e nad literą o, co później przekształciło się w umlaut (nor. tøddel) zarówno u sa­mych Niemców, jak i u Szwedów. Ten z ko­lei znak stopniowo miał ewo­lu­ować w ø.

Typografia norweska, jak i język, nosi ślady wszystkich narodów, z któ­rymi się kontaktowała. Wiele nazw zapisanych jest jeszcze zgodnie z daw­ną duńską or­tografią. W nazwie dzielnicy Grünerløkka tkwi ü, które do norweskiego alfabetu zupełnie nie należy, za to należało do nazwiska Friedricha Grünera. Wiele roz­bież­noś­ci w zapisie wynika właś­nie z tego powodu – nazwy upamiętniają jakąś postać, która nie­ko­niecz­nie miała zgodne ze współczesną norweską ortografią naz­wis­ko.

Zobacz też:
1) Arne Torp, Nordens språk med røtter og føtter
2) typografi.no (więcej na temat samego projektowania znaku, grubości linii etc.)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz