Mam tę słabość, do której pewnie przyzna się wielu bibliofilów, że zdarza mi się kupić książkę tylko ze względu na jej wygląd, mniej bacząc na treść. No bo na cóż mi
Purgatorio Dantego, w dodatku w oryginale z sąsiadującym przekładem angielskim, w dodatku dziewiętnastowiecznym? Ale książeczka mała i śliczna, z cudnie tłoczonym grzbietem, rycinami, tablicami, pomarańczową tasiemką. I ma jakąś swoją historię, bo poprzednia właścicielka podpisała się na karcie z wyklejką. Nazywała się Johanne Dahl. Odnotowała datę: Oxford, czerwiec 1914. Norweżka w Wielkiej Brytanii? Z jakiegoś powodu nigdy nie miała okazji czy może ochoty sięgnąć po Dantego, bo wiele kart pozostało nierozciętych.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz