Z serii „Książki mają swoją historię”. Jakiś czas temu moja promotorka na indianistyce pożyczyła mi książkę, będącą monografią tekstu, na którym pewnie w dużej mierze oprę swoją pracę magisterską. Kiedy przekazywała mi opasłe, ciemnozielone tomiszcze zastrzegła, że ma ono dla niej wielką wartość – nie tylko ze względów merytorycznych, ale i sentymentalnych. Otóż moja promotorka dostała ów tom zaraz po tym, jak obroniła swój doktorat w Wiedniu od swojego promotora, który zaś dostał ją w podobnych okolicznościach od swojego opiekuna naukowego i jednocześnie autora książki. Pomijam już fakt, że to opracowanie Śringaraprakasi przeorało mój mózg, ale to też zwyczajnie bardzo ładne wydanie.
Delibrium ❦
blog Kariny Graj poświęcony książkom, drukarstwu oraz rzeczom pięknym. Z wyraźnym upodobaniem do typografii klasycznej oraz rzemiosła.
holy cursive fonts <3
OdpowiedzUsuń