Delibrium  ❦ 
blog Kariny Graj poświęcony książkom, drukarstwu oraz rzeczom pięknym. Z wyraźnym upodobaniem do typografii klasycznej oraz rzemiosła.

czwartek, 21 czerwca 2012

Druk na żądanie i self-publishing

Je­dy­nym ser­wi­sem ofe­ru­ją­cym druk na żą­da­nie, z ja­kim się ze­tknę­łam, jest Lu­lu­.com. Naj­pierw by­łam ich klient­ką – za­mó­wi­łam kil­ka ksią­żek. Ich ja­kość po­zo­sta­wia­ła tro­chę do ży­cze­nia i nie mó­wię tu o pro­jek­cie, bo uro­kiem self pu­bli­shing jest to że książ­kę mo­że zro­bić każ­dy. Mam na my­śli kwe­stie tech­nicz­ne – sła­by klej, nie­odmien­nie po­kry­te błysz­czą­cym la­kie­rem wy­gi­na­ją­ce się okład­ki (pa­pier ni­skiej gra­ma­tu­ry plus druk cy­fro­wy) pa­pier jak z do­mo­wej dru­kar­ki. W tej ostat­niej kwe­stii zda­rzy­ło się tyl­ko jed­no od­stęp­stwo – pa­pier sza­ry z wy­raź­nie wi­docz­ny­mi włók­na­mi i za­bru­dze­nia­mi (co w sto­sun­ku do świe­cą­cej bie­li uzna­ję za po­pra­wę).

Mia­łam więc spo­ro uprze­dzeń do­ty­czą­cych Lulu, kie­dy przy­stą­pi­łam do pro­jek­to­wa­nia książ­ki. Ale po­dob­no ogra­ni­cze­nia in­spi­ru­ją. Jak ogra­ni­cza nas pro­jek­to­wo Lulu?

Dla e-bo­oków Lulu ofe­ru­je dwa for­ma­ty – PDF i EPUB. Tym się zaj­mo­wać nie bę­dę, wspo­mnę tyl­ko, że moż­na wgry­wać sa­mo­dziel­nie przy­go­to­wa­ne pli­ki lub po­zwo­lić na ich au­to­ma­tycz­nie prze­kon­wer­to­wa­nie z Wor­da.

Dla ksią­żek pa­pie­ro­wych do­stęp­nych jest 14 for­ma­tów i 5 ro­dza­jów opra­wy, ale moż­na je łą­czyć tyl­ko w okre­ślo­ny spo­sób, co ozna­cza, że nie mo­gę zro­bić ma­lut­kiej ksią­żecz­ki 4.25 na 6.87 cali w twar­dej opra­wie. Licz­ba pa­pie­rów ogra­ni­czo­na jest do trzech (z cze­go je­den tyl­ko w USA) co samo w so­bie nie by­ło­by tak wiel­ką wa­dą, gdy­by wia­do­mo by­ło, co to za pa­pie­ry. Wi­dzia­łam kil­ka­kro­nie książ­ki dru­ko­wa­ne na „Lu­lu Stan­dard” – zwy­kle był to wstręt­ny, cien­ki, bie­lo­ny pa­pier of­f­se­to­wy. Kie­dy z bó­lem zde­cy­do­wa­łam się na tę opcję dla swo­je­go pro­jek­tu (nie by­ło in­nej dla wy­bra­ne­go for­ma­tu) zo­sta­łam mile za­sko­czo­na: do­sta­łam książ­kę dru­ko­wa­ną na pa­pie­rze kre­mo­wym nie­złej na­wet ja­ko­ści. Oka­zu­je się bo­wiem, że ist­nie­je skom­pli­ko­wa­na ta­bel­ka po­ka­zu­ją­ca róż­ne pa­pie­ry kry­ją­ce się za na­zwą „Lu­lu Stan­dard” któ­re zmie­nia­ją się w za­leż­no­ści od wy­bra­nej opra­wy i ilo­ści stron.

Przy­go­to­wy­wa­nie okład­ki do Lulu jest szcze­gól­nie skom­pli­ko­wa­ne. Są dwie moż­li­wo­ści: przy­go­to­wu­je­my przód osob­no, tył osob­no albo przy­go­to­wu­je­my ca­łość ra­zem. Za pierw­szym ra­zem przy­go­to­wy­wa­łam bia­łą okład­kę, a książ­ka by­ła bar­dzo cien­ka, więc zo­sta­wi­łam grzbiet pu­sty i przy­go­to­wa­łam osob­no obie stro­ny. Lulu sta­ra się ten pro­ces uła­twić i do­star­cza ma­kie­ty z za­zna­czo­nym spa­dem, ob­sza­rem bez­piecz­nym, miej­scem na ISBN itd. Za dru­gim ra­zem chcia­łam zro­bić po bo­że­mu, czy­li ca­łość za jed­nym ra­zem. Choć przy­go­to­wa­łam wszyst­ko na ma­kie­cie, to i tak przy wgry­wa­niu do­wie­dzia­łam się, że for­mat jest nie­wła­ści­wy.

Lulu wy­wra­ca do gó­ry no­ga­mi wszel­kie moje ocze­ki­wa­nia do­ty­czą­ce pro­jek­to­wa­nia – że­by uzy­skać ja­ką­kol­wiek rze­tel­ną in­for­ma­cję (np. na te­mat roz­mia­ru spa­dów)) trze­ba się spo­ro na­mę­czyć. Na­to­miast z pew­no­ścią jest to wy­god­ne dla ko­goś, kto ścią­ga po pro­stu ma­kie­tę przy­go­to­wa­ną w Wor­dzie i za­czy­na pi­sać, po czym wy­sy­ła tak przy­go­to­wa­ny plik. Mam jed­nak wra­że­nie, że przy tego typu kon­struk­cji pro­ce­su wy­daw­ni­cze­go żad­na książ­ka nie ma szans wyjść do­brze za­pro­jek­to­wa­na – ty­po­gra­fa krew za­le­je ze wzglę­du na ilość ogra­ni­czeń i nie­wia­do­mych i da so­bie spo­kój, a „zwy­kły au­tor”” opu­bli­ku­je po pro­stu plik z Wor­da.

Choć chęt­nie ob­ser­wu­ję i włą­czam się ak­tyw­nie w róż­ne nur­ty zmian w pro­ce­sach wy­daw­ni­czych, to nie mo­gę po­wie­dzieć, że­by druk na żą­da­nie w wy­ko­na­niu Lulu dzia­łał po­ry­wa­ją­co. Zro­zu­mie­nie, w jaki spo­sób dzia­ła ich sys­tem, oraz do­ko­pa­nie się do pod­sta­wo­wych in­for­ma­cji zaj­mu­je spo­ro cza­su.



Jako epi­log ca­łej hi­sto­rii do­dam, że do­sta­łam wczo­raj an­kie­tę od Lulu, w któ­rej mia­łam oka­zję wy­ra­zić wszyst­kie moje wąt­pli­wo­ści do­ty­czą­ce pro­ce­su pu­bli­ka­cji. Cie­ka­we, czy coś się wkrót­ce zmie­ni.

A czy ktoś z Was miał do czy­nie­nia z tym lub in­ny­mi ser­wi­sa­mi? Chęt­nie po­znam opi­nie.

6 komentarzy :

  1. W-o-w... wielkie dzięki za podzielenie się cennymi doświadczeniami dotyczącymi korzystania z tego serwisu! Sam, dość niedawno temu, zastanawiałem się nad tym jak (i czy w ogóle) on rzeczywiście działa.

    Nie przypuszczałbym nigdy, że jest to wszystko aż tak zagmatwane. Ta "skomplikowana tabelka" zniszczyła cały [mój] system, niczym ten jednorożec z filmu "Dom w głębi lasu" (The Cabin in the Woods).

    Niemniej, pytanie - ostatecznie, pomijając te męki, byłaś zadowolona z finalnego produktu (fizycznego obiektu w postaci książki ;P)? Z tego co piszesz, mimo nerwów, dobrnęłaś z nim do szczęśliwego końca. Jak się on prezentuje?

    Peace,
    Skryba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :)

      Czy jestem zadowolona? Tak, choć jest to raczej zadowolenie typu „uff, jakoś się udało” niż „doprowadziłam ten projekt do końca tak, jak chciałam”. Myślę, że musiałabym wydrukować przez Lulu jeszcze kilka książek, żeby się poczuć pewniej i nie dokonywać wyborów w ciemno. Tu możesz zobaczyć kilka fotek z obu projektów: http://img.photobucket.com/albums/v628/lin-chan/delibrium/lulu_moje.jpg Oba na formacie Small Square, jeden czarno-biały na zwykłym papierze, drugi w pełnym kolorze na papierze powlekanym.

      Usuń
  2. Hej, trzy razy korzystałem z usług Lulu. Mam podobne wrażenia do Ciebie.
    Osobiście największą wadą dla mnie jest brak możliwości rodzaju papieru okładki. Na resztę przymykam oko ze względu na cenę.
    Ostatnio natknąłem się na serwis blurb.com. Jakość książek sporo lepsza,
    chociaż skład książek też nie jest najwyższych lotów.
    Dostajemy natomiast większy wachlarz opcji.
    Niestety siedziba firmy jest w usa co wydłuża czas realizacji.
    Link do projektu wydrukowanego przez nich: http://rudzki.wordpress.com/2012/05/16/the-forgotten-swan/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Druk na żądanie jaki tutaj jest opisany może być dość ciekawym rozwiązaniem. Zapewne stosowany jest standard druku cyfrowego https://www.maxsc.com.pl/ lecz moim zdaniem może zaistnieć jeden problem. Mianowicie jak klient przyśle projekt niskiej jakości to wtedy może mieć pretensje co do jakości materiału który otrzyma.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety ja jeszcze chyba nigdy nie słyszałam o takiej ofercie jak druk na żądanie i muszę się jej bardziej przyjrzeć. Jak dla mnie bardzo fajnie na stronie https://aobiznes.pl/aktualnosci/porady/stworzenie-wlasnej-wizytowki-co-musisz-wiedziec opisano to w jaki sposób właściwie można zaprojektować wizytówkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie w głównej mierze bardzo ważne jest to aby przede wszystkim wiedzieć gdzie kupować gadżety do sublimacji. Jestem zdania, ze spory wybór takich rzeczy mają w https://reklamowegadzety.pl/c/gadzety-pod-nadruk-sublimacyjny i ja właśnie najczęściej je tam zamawiam.

    OdpowiedzUsuń